![]() Michał Frydrych "Zamienię obraz na tysiąc słów"
5 – 17 marca 2013 Michał Frydrych
O wystawie Michała Frydrycha można pomyśleć jak o swego rodzaju artystycznym oscyloskopie. Skonstruowana na podobieństwo aparatu pomiarowego ekspozycja służy do badania zależności między różnymi rejestrami rzeczywistości: między słowem i obrazem, między precyzją pojęć a znaczeniową otwartością abstrakcji, między dosłownością i metaforą, obiektem i przedstawieniem, mówieniem i patrzeniem, a także, last but not least, między wysublimowanymi wizualno-filozoficznymi poszukiwaniami artysty a surowym konkretem jego funkcjonowania jako jednostki w materialistycznym, postkapitalistycznym społeczeństwie w fazie kryzysu. Drugą metaforą wystawy Frydrycha jest laboratorium alchemicznych przemian. Artysta zmienia mowę w słowo, z tekstu buduje artefakty, których forma wprowadza nas do malarskich obiektów, te zaś wiodą wprost do obrazów. Tu rozpoczyna się sekwencja metamorfoz i mutacji malarskich form, proces przemian prowadzony z wykorzystaniem szerokiego wachlarza środków z arsenału obrazowania: od monochromów i konceptualnych obrazów będących piktoralnymi ekwiwalentami pojęć, przez iluzję i trompe l'oeil, aż po psychodeliczną abstrakcję. Za jeden z wielu możliwych punktów wyjścia wystawy można posłużyć praca zatytułowana "Czarna bryła" - figura ciemnej materii bez określonej formy, wielowymiarowy, modularny obiekt o zmiennym kształcie. Artysta „piętnuje” go znaczeniem, pracowicie ryje w "Czarnej bryle" słowa i pojęcia. Następnie łączy je w zdania rozwijając narrację. Na początku tej narracji odnajdujemy artystę w Urzędzie Pracy. Jako twórca o awangardowych ambicjach budowania nowego języka artystycznego, Frydrych niejako z definicji robi rzeczy, na które nie ma (jeszcze) społecznego zapotrzebowania, „szuka odpowiedzi na pytania, których nikt nie stawia. Na rynku pracy dla tego rodzaju jednostki nie ma miejsca. W konsekwencji Frydrych od lat regularnie rejestruje się jako bezrobotny (i wyrejestrowuje się, kiedy uda mu się zarobić większe pieniądze na swojej twórczości). Podczas swoich częstych wizyt w Urzędzie Pracy, artysta odprawia szczególny rytuał. Za każdym razem, kiedy rejestruje się lub wyrejestrowuje z listy bezrobotnych, wynosi po kryjomu z Urzędu jakiś przedmiot: spinacz biurowy, niedopity karton mleka, poduszkę z tuszem do pieczątek, dziurkacz do dokumentów... Na wystawie artysta prezentuje indeks tych zdobytych na biurokracji łupów. Spis ma trójwymiarową postać językowej rzeźby. Ten groteskowy obiekt „opowiada” o społecznej nieprzydatności artysty, który z punktu widzenia kapitalistycznej gospodarki, jako bezrobotny, „nic nie robi”... A jednak Frydrych pracuje. Nie darmo jego językowa rzeźba zatytułowana jest "Pszczelarz"; artysta jest pracowitym „pszczelarzem”, zbierającym nie tylko trofea w Urzędzie Pracy, lecz również pojęcia, dla których szuka wizualnej formy. Z anatomii "Pszczelarza" wyprowadza kształt malarskich obiektów; w retorcie swojej sztuki przemienia materialność obrazów w czystą wizualność. Każda kolejna praca jest dalszym krokiem w kierunku abstrakcji. Im bardziej jednak nieprzedstawiające staje się malarstwo Frydrycha, tym bardziej domaga się słów i pojęć, którymi można by je nazwać i opisać. Malarz umieszcza więc słowa wokół obrazów, przykleja napisy do ścian, taguje swoje malarstwo; każdy obraz generuje dyskurs, bo, jak powiada Frydrych „choć na obrazy się patrzy, to ostatecznie się o nich mówi.”
„Patrzę na rzeczywistość jako język, na zlewanie się mowy z tłem życia. Codzienność. Prozac życia. Iluzja. Język oblepiając je, wypełnia od wewnątrz ich obserwatora. Opowiadam historie zbudowane z elementów drugiego planu, tak by mowa i tekst traciły swą przezroczystość, ujawniły się jako część przeżycia, które opisują. (…)
Patroni medialni CSW: Aktivist, Exklusiv, Stolica, Elle Decoration
|